Fortece nad kanałem
część VI
Blitz Week


Niedługo po bardzo silnym ostrzale Flaku nad celem i zrzucie bomb, po raz pierwszy zauważyłem samotnego żółtonosego sukinsyna, który będąc na „godzinie 12” dał nam fantastyczny pokaz kunsztu pilotażu i lotniczej akrobacji, z korzyścią dla wszystkich lotników 40. CW. Ten arcymistrz pokazał nam wszystko – ósemki, zwroty przez skrzydło o 180°, korkociąg – wszystkie te cudowne rzeczy, które naprawdę lubią piloci. Mógł to być Kommodore „Pips” Priller, „Wutz” Galland, Karl Borris lub którykolwiek z ich asów. Albo pozostałe myśliwce się spóźniały, albo niemieccy kontrolerzy na ziemi nie mogli zgadnąć jak głęboko zmierzamy, gdy ich idealnym planem było uderzenie na nas nad IP i tuż za nim, żeby utrudnić nam bombardowanie. Ale nie było wątpliwości co do tego, że będzie to dla nas trudny „taniec”. Mój współlokator-bombardier, Jim Miller, który właśnie wykonywał swój pierwszy lot, skończył podstawowe szkolenie pilotażowe i był zachwycony pokazem Niemca, 
ale ja przyglądałem się tym powietrznym towarzyszom harcownika, którzy podciągnęli w lewo, zajmując pozycje do drugiego aktu.
Po takiej solówce wszyscy wiedzieli, co będzie dalej. W końcu sukinsyn wyrównał lot na „godzinie 12” ze swoim skrzydłowym lecącym bardzo blisko z tyłu, po czym po wykonaniu beczki otworzył ogień do prowadzącego grupę, a jego samolot błyskał jak choinka. Pociski smugowe wyglądały niewiarygodnie. Każda półcalówka z naszego skrzydła, która mogła trafić w te dwa cele, wystrzeliwała pociski jak w ogromnym czerwonym stożku, ale wydawało się to w żaden sposób nie odstrasza ich ani na jotę. Chociaż wszyscy wiedzieli, co się dzieje, ktoś zapiszczał przez interkom: „Myśliwce na 12-tej na naszym poziomie!” Jim Miller trzymał dłonie na swoich podwójnych półcalówkach od dłuższego czasu i obserwował uważnie co się dzieje. Szybko odpowiedział „Roger!”.
Nie miałem pod ręką żadnego kaemu, więc bezmyślnie postanowiłem oglądać cały ten spektakl zza pleksiglasowego nosa.
W tym czasie całe niebo było rozświetlone przelatującymi obok pociskami. Teraz nawet nasz pilot Joe Chely się zdenerwował i krzyczał: „Zdejmij tego sukinsyna, Miller!”. Serce podchodziło mi do gardła, gdy rzuciłem się na podłogę, krzycząc: „Rozwal go! Rozwal go Jim!”. Te dwa Fw 190 praktycznie przeleciały przez nasze dywizjony mijając nas o metry i jak ostrza noży ze świstem pomknęły w dół. Nie potrafię powiedzieć dokładnie, o ile metrów nas minęły, bo w tym czasie miałem zamknięte oczy i leżałem płasko na pokładzie samolotu. To było dla mnie zbyt brutalne, aby na to patrzeć. Wierzcie lub nie, ale nasz bombardier Walter Miller nie oddał ani jednego strzału!

Fortece nad kanałem cz. V

(...) „Z braku tlenu upadłem na kolana, gdy nagle pode mną przeleciał płonący silnik numer trzy. Pochyliłem się, żeby wyskoczyć, ale zanim otworzyłem spadochron, uderzyłem w statecznik poziomy, łamiąc trzy kręgi. Nigdy w życiu nie czułem takiego bólu jak wówczas! Kiedy się ocknąłem zobaczyłem myśliwca. To był Bf 109, który pędził w moją stronę i pomyślałem, że zaraz mnie wykończy, więc zacząłem kołysać czaszą i kręcić się w kółko. Messerschmitt zwolnił, przeleciał obok mnie z lewej strony, jego pilot otworzył boczną szybę i zasalutował!

Fortece nad kanałem cz. VI

Niedługo po bardzo silnym ostrzale Flaku nad celem i zrzucie bomb, po raz pierwszy zauważyłem samotnego żółtonosego sukinsyna, który będąc na „godzinie 12” dał nam fantastyczny pokaz kunsztu pilotażu i lotniczej akrobacji, z korzyścią dla wszystkich lotników 40. CW. Ten arcymistrz pokazał nam wszystko – ósemki, zwroty przez skrzydło o 180°, korkociąg – wszystkie te cudowne rzeczy, które naprawdę lubią piloci.

Fortece nad kanałem cz. IV

(...) „Z braku tlenu upadłem na kolana, gdy nagle pode mną przeleciał płonący silnik numer trzy. Pochyliłem się, żeby wyskoczyć, ale zanim otworzyłem spadochron, uderzyłem w statecznik poziomy, łamiąc trzy kręgi. Nigdy w życiu nie czułem takiego bólu jak wówczas! Kiedy się ocknąłem zobaczyłem myśliwca. To był Bf 109, który pędził w moją stronę i pomyślałem, że zaraz mnie wykończy, więc zacząłem kołysać czaszą i kręcić się w kółko. Messerschmitt zwolnił, przeleciał obok mnie z lewej strony, jego pilot otworzył boczną szybę i zasalutował!

Niebo wojny

(...) Szturmowce pozostały bez obrony, ale mimo to udało im się rozwinąć w szyk bojowy do ataku. Ostrzelały lotnisko z RSów i broni pokładowej, a następnie zrzuciły bomby. Po wykonaniu nalotu na lotnisko Iły-2 przeszły w lot koszący i skierowały się nad swój teren. Związani walką powietrzną, piloci Ławoczkinów widzieli oddalające się na małej wysokości Iły, a wokół nich krążyło coraz więcej Focke-Wulfów...

Fortece nad kanałem cz. III

(...) „Z braku tlenu upadłem na kolana, gdy nagle pode mną przeleciał płonący silnik numer trzy. Pochyliłem się, żeby wyskoczyć, ale zanim otworzyłem spadochron, uderzyłem w statecznik poziomy, łamiąc trzy kręgi. Nigdy w życiu nie czułem takiego bólu jak wówczas! Kiedy się ocknąłem zobaczyłem myśliwca. To był Bf 109, który pędził w moją stronę i pomyślałem, że zaraz mnie wykończy, więc zacząłem kołysać czaszą i kręcić się w kółko. Messerschmitt zwolnił, przeleciał obok mnie z lewej strony, jego pilot otworzył boczną szybę i zasalutował!

Fortece nad kanałem cz. II

Niedługo po bardzo silnym ostrzale Flaku nad celem i zrzucie bomb, po raz pierwszy zauważyłem samotnego żółtonosego sukinsyna, który będąc na „godzinie 12” dał nam fantastyczny pokaz kunsztu pilotażu i lotniczej akrobacji, z korzyścią dla wszystkich lotników 40. CW. Ten arcymistrz pokazał nam wszystko – ósemki, zwroty przez skrzydło o 180°, korkociąg – wszystkie te cudowne rzeczy, które naprawdę lubią piloci.
Szukaj